Dyplomy...
Mój pierwszy zawód to nauczycielka języka polskiego.
Wiecie, jak to jest z bardzo ambitnymi osobami? Wszystko, czego się podejmą, muszą zrobić najlepiej, jak potrafią. Ja należę właśnie do takich osób. Zobaczcie na przykład moje oceny ukończenia Uniwersytetu. Są imponujące (aż sama jestem pod wrażeniem 😉 :
- uzyskałam tytuł magistra filologii polskiej na Wydziale Filologicznym UŚ z oceną celującą na dyplomie;
- dyplom licencjata również z oceną celującą;
- ukończyłam studia w grupie 5% najlepszych absolwentów uczelni;
- otrzymywałam stypendium rektora dla najlepszego studenta.
Ale te osiągnięcia nie znaczą zbyt wiele podczas lekcji, uczniów nie interesuje dyplom pani nauczycielki. Prawdziwym sprawdzianem umiejętności są lekcje i ich efekty.
Wyniki moich uczniów mówią same za siebie – zajrzyj do działu „opinie„.
Wierzę, że kluczem powodzenia w każdej dziedzinie, również w nauczaniu, jest serce – jeśli robisz coś z pasją, zaangażowaniem, będą tego wspaniałe efekty. Jeśli szanujesz i kochasz drugiego człowieka (tak, uczniów trzeba kochać), pomagasz mu wznieść się wyżej, osiągnąć to, co wydawało mu się nieosiągalne. I to jest mój cel: pomóc ludziom rozwinąć siebie, aby odkryli w sobie najwspanialsze skarby.
Moim uczniom chcę przekazać przede wszystkim entuzjazm do życia, do tworzenia, do rozwijania siebie, do szukania w literaturze… człowieka.
Nieustanna edukacja
Edukacja to dla mnie jeden z priorytetów i ważny aspekt mojego życia. Bardzo lubię się uczyć, odkrywać NOWE, samodzielnie dochodzić do rozwiązań. Lubię zamykać się w pokoju i w samotności godzinami czytać, projektować, tworzyć, poznawać nowe programy (jestem klasycznym introwertykiem). Uczę się nieustannie, we własnym zakresie studiuję teologię, kończę też dzienne studia na kierunku psychologia.
Jeśli czegoś się podejmuję, zawsze staram się wykonać to najlepiej, dlatego często poświęcam się danej dziedzinie całkowicie. Wkręcam się tak bardzo, że nie spocznę, dopóki czegoś nie opanuję w zadowalającym mnie stopniu lub kiedy nie ukończę danego projektu czy zadania.
Tak też było z moją szkołą: nigdy nie zdarzyła mi się czwórka na świadectwie, czy to na uniwersytecie, czy w szkołach wcześniejszych. Zawsze musiałam być najlepsza – co oczywiście jest całkowicie niezdrowym podejściem 😉 (taka klasyczna kujonka z pierwszej ławki;). Dziś moje podejście jest zupełnie inne (perfekcjonizm to zaburzenie lękowe 😉 i przejaw „ducha sieroctwa”, ale o tym napiszę innym razem), choć nadal ważny jest dla mnie profesjonalizm i kompetencje.
Edukacja to nie tyko szkoła i studia, edukacja trwa cały czas, bo najlepszym nauczycielem jest życie i możliwości, jakie ono stwarza. Ja lubię je łapać, próbować, ryzykować, doświadczać. Pracowałam już w wielu branżach, nie lubię stać w miejscu, nie lubię ograniczeń, dlatego przy tym wszystkim najważniejsza jest dla mnie niezależność i wolność (dlatego trudno mnie zmusić do pracy na etacie;-)
"Retoryka" - szkoła edukacji indywidualnej
W latach 2013-2016 prowadziłam firmę edukacyjną pod nazwą „Retoryka”. Z początku jej działalność skupiona była wokół indywidualnej edukacji polonistycznej i działalności poradni logopedycznej. Współpracowałam ze specjalistami w dziecinie neurologopedii i korekty teksu. Z czasem zasięg mojego działania został poszerzony o indywidualną i grupową naukę języka angielskiego i niemieckiego.
„Retoryka” została doceniona zarówno przez klientów, jak również przez media ?
Szkoła podstawowa
Praca w szkole podstawowej… – to było dla mnie naprawdę spore wyzwanie. Po latach stykania się z maturzystami i osobami dorosłymi stanęłam przed grupą trzydzieściorga dzieci, i pierwszym moim zadaniem stało się… ujarzmić ich krzyki, bieganie, skakanie, rzucanie, plucie, bicie… Celem lekcji nie była literatura, a życie (a właściwie – przeżycie) 😉
Pierwsze miesiące były dla mnie bardzo trudne. Z czasem nauczyłam się panować nad klasą, wprowadziłam dyscyplinę, nauczyłam się wzbudzać w dzieciach zainteresowanie, wymagając przy tym wiele, aż w końcu moi uczniowie pokochali język polski 😉 Nie byłam szablonową nauczycielką. Nie dostosowywałam się do biurokratycznych norm, siadałam na ławce zamiast na krześle, pisałam z rodzicami na FB i lajowałam ich posty. Ale… włożyłam w tę pracę całe serce i kochałam te dzieci. Skupiłam się na tym, co było moim zdaniem ważne. Uczyłam dzieci myśleć, czuć, przetwarzać. Tworzyliśmy filmy, piosenki, przekłady intersemiotyczne, gry, prezentacje… Przy tym wszystkim wymagałam baaaaardzo dużo, a efekty pracy napawały radością nie tylko mnie. Dzieci umiały śpiewająco gramatykę, czytały wszystkie lektury, występowały w konkursach.
Niektóre moje lekcje i pomysły prezentuję na blogu.
Mój konik - MATURA
Od 15 lat przygotowuję indywidualnie uczniów do egzaminu maturalnego. To moja pasja i bardzo efektywne zajęcie. Powtarzam, że:
Mówię do uczniów prostymi słowami, aby nauczyć MYŚLENIA i rozumienia. Podaję przykłady zawsze z otaczającego świata, ze współczesności, tłumaczę w oparciu o znane zasady, pokazuję analogie dylematów ludzi z wieków dawnych z tymi, które mamy dziś.
Wykorzystuję to, co uczniom jest znane i bliskie: gry komputerowe, telewizję, filmy, Internet, politykę, życie codzienne. Stąd czerpię przykłady do tego, aby wyjaśniać terminy: synestezja, uwłaszczenie, funkcje, prowidencjalizm, aby skłaniać do refleksji na Dziadami czy Ferdydurke… Uczniowie na moich lekcjach zaczynają ROZUMIEĆ (PS Jezus robił dokładnie to samo: do rybaków mówił o łowieniu ryb, do pasterzy o owcach i pasterzach. Mówił o sianiu zbóż, o roślinach – na takich codziennych, prostych, bliskich ludziom przykładach wykładał naukę o Królestwie Bożym!).
Uczę porządku w myśleniu, hierarchii, uogólniania i kiedy trzeba, zwracania uwagi na szczegóły. Uważam, że język polski to absolutnie nie „lanie wody”, ale to uporządkowana i logiczna struktura, z zasadami, prawami i jasnymi regułami.
Mam własną metodę nauczania, która za główny cel stawia sobie odkrywanie w uczniach twórczych pokładów energii, pasji. LITERATURA JEST PO TO, ABY ROZUMIEĆ. Rozumieć człowieka. Patrzę sercem nawet na gramatykę (uwierz mi, to się da!).
Nigdy nie krytykuję. Skupiam się wyłącznie na postępach i pozytywach! To daje o wiele lepszy skutek, niż ciągłe powtarzanie, jaki to uczeń jest tępy i głupi